Warszawska giełda kontynuuje wzrostowe odbicie. O godzinie 14:00 indeks WIG20 rósł o 0,4 proc. do 2169 pkt. W tym czasie mWIG40 o 0,7 proc. do 4236 pkt., a sWIG80 o 0,07 proc. do 12779,5 pkt. Wartość obrotów na całym rynku wynosi ledwo ćwierć miliarda złotych.
Handel jest mocno ospały, co związane jest nie tylko z okresem wakacyjnym, ale również brakiem sesji na Wall Street. Amerykańscy inwestorzy świętują dziś Dzień Niepodległości, co tradycyjnie już wpływa na mniejszą aktywność graczy z Europy. Do końca dnia obraz sesji w Warszawie nie tylko się nie zmieni, ale wręcz należy oczekiwać dalszego spadku zmienności i obrotów. Wszystko co dziś miało się wydarzyć, już bowiem się wydarzyło. Z dużym prawdopodobieństwem można więc przyjąć, że na koniec dnia indeksy pozostaną na podobnych poziomach co obecnie.
W indeksie WIG20 wyróżnia się CD Projekt, którego akcje drożeją o 2,8 proc. do 167,30 zł. To o tyle ciekawa spółka, że jako jedyna z blue chipów ma duże szanse na wzrosty (i nowe rekordy) w wakacje. Kroku producentowi „Wiedźmina” i „Cyberpunk 2077” dotrzymuje jeszcze Orange Polska (4,73 zł; +2,4 proc.) i CCC (200,40 zł; +2,5 proc.). W obu wypadkach mamy do czynienia z korektą wcześniejszych spadków. Z tą tylko różnicą, że odbicie telekomunikacyjnej spółki rozpoczęło się kilka dni wcześniej. Miejscami z CCC zamieniło się LPP. Jego akcje tanieją o 1,7 proc. do 8.900 zł, odreagowując wczorajsze mocne wzrosty po publikacji wstępnych wyników za II kwartał br.
Indeks mWIG40 w górę prowadzi Dino Polska. Akcje sieci supermarketów rosną o 4,2 proc. do 108,40 zł i są najdroższe od ponad miesiąca. Pretekstem do ich kupna wciąż są informacje o tym, że spółka otworzyła w I półroczu 74 nowe sklepy, podczas gdy rok wcześniej tylko 49. Układ sił na wykresie sugeruje, że w końcówce czerwca zakończyła się trwająca 4 tygodnie spadkowa korekta i akcje wróciły do trendu wzrostowego. Można więc oczekiwać, że wkrótce zaatakują historyczne maksima na poziomie 112,90 zł. A jeżeli wyniki finansowe za I półrocze będą dobre (zostaną one opublikowane 21 sierpnia), to jest nawet szansa na nowe rekordy.
Dziś już nic ciekawego na giełdzie nie powinno się wydarzyć. W kolejnych dniach natomiast dla GPW kluczowe pozostaną nastroje na rynkach globalnych.
Obecnie dla rynków finansowych kluczowy będzie piątek. Nie dlatego, że tego dnia zostaną opublikowane czerwcowe dane z amerykańskiego rynku pracy i majowy raport nt. handlu zagranicznego.
To w tej chwili nie ma większego wrażenia. Nawet gdyby dane pokazały, że coś zaczyna się psuć w tamtejszej gospodarce, to dopóki takich sygnałów nie będzie więcej, inwestorzy dalej będą wierzyć w jej siłę. Piątek będzie istotny z innego powodu. Mianowicie, wróci wówczas temat wojen handlowych. Najpóźniej wtedy. Od 6 lipca zaczną obowiązywać w USA cła na chińskie towary o wartości 34 mld USD. Chiny, jak wynika z nieoficjalnych informacji podawanych przez agencję Reutera, tego samego dnia nałożą cła na towary z USA o podobnej wartości. I to częściowo jest już w cenach. Należy jednak pamiętać, że wcześniej prezydent Trump ostrzegał, iż w przypadku „celnego odwetu” Chin, nałoży kolejne cła na towary z tego kraju. A to już nie zostało zdyskontowane.
Wojny handlowe to obecnie jedyny realny temat, który mocno wpływa na rynki. To zmieni się w przyszłym tygodniu. Wówczas na Wall Street rozpoczyna się sezon publikacji wyników. W sposób umowny otworzą go banki: Citigroup, JP Morgan Chase i Wells Fargo, publikując w piątek 13 lipca raporty finansowe za II kwartał br. W trzeciej dekadzie lipca natomiast analogiczny sezon rozpocznie się na GPW, co uniezależni nieco polską giełdę od wpływów globalnych i skoncentruje uwagę na informacjach ze spółek.
Niestety, zarówno w przypadku wojen handlowych, jak i sezonu wyników, raczej należy się spodziewać pojawienia się nowych podażowych niż popytowych impulsów (zwłaszcza jeżeli chodzi o raporty spółek z GPW). Dlatego też szanse na to, że obserwowane w ostatnich dniach wzrostowe odbicie w Warszawie przerodzi się w coś więcej są nikłe.